top of page
Wędrowałyśmy już 3. dzień, i póki co nie zapowiadało się na to,aby miało się to szybko skończyć. Byłyśmy wyczerpane. 
  Las był okropny,miałam go dość. Wysokie korony drzew odcinały jakikolwiek dostęp światła. Już nawet nie wiedziałam, czy jest dzień czy noc, gdyby tylko ten głupi zegarek działał. Do tego ta cisza, ta dobijająca cisza.
- Risu, długo jeszcze? Już nie daje rady - Powiedziałam trochę zniecierpliwiona.
_Proszę pani, mówiłam pani że wszelki sprzęt się buntuje, i nie mogę złapać zasięgu na tym pustkowiu. Mówiłam również,iż jeżeli to się zmieni, to bezzwłocznie dam znać - Odpowiedziała,widocznie też zdenerwowana sytuacją w jakiej się znajdowałyśmy.
-Po pierwsze,mówiłam, abyś nie nazywała mnie per. "pani", bo czuję się wtedy trochę nieswojo, tym bardziej, że jesteś ode mnie starsza. - Oznajmiłam.
-A po drugie? - Spytała.
-A po drugie... To sądziłam że ktoś tak rozeznany w technologii bez problemu rozwiąże tego typu problem. - Odparłam.
-Przepraszam, proszę pan.. to znaczy Akane. Jeszcze spróbuje coś z tym zrobić. - Powiedziałą.
Patrzyłam na nią przez chwilę, gdy próbuje coś wymyślić ,ale wiadomo było, że nic z tego nie będzie.
  Risu wyglądała na nastolatkę, mimo tego, że jest ode mnie starsza. Miała krótkie,pastelowo-różowe włosy,duże,błękitne oczy i jasną cerę. Szczególną cechą jej ubioru były wielkie mechaniczne skrzydła, które stanowiły ponad 80 procent jej masy,służyły one celą praktycznym.
-Proszę pa.. Akane! Chyba już jesteśmy u celu! - Krzyknęła z euforią błękitnooka..
-Naprawdę!? - Zdziwiłam się.
Wkroczyłyśmy na piękną polanę. Trawa była soczyście zielona,a drzewa z szarych i ponurych zamieniły się w piękne,rozgałęzione, wielokolorowe drzewa. Niedaleko płynął strumyk. Wpadłam w pewnego rodzaju trans,gdy nagle z tego stanu wyrwała mnie moja towarzyszka.
-Akane,to chyba cel naszej podróży. -  Oznajmiła uspokojona tym faktem dziewczyna.
-Cieszę się. - Odparłam z uśmiechem.
Pod wielkim drzewem, rosnącym w centrum polany,znajdowało się jezioro.
- Na dnie tego jeziora znajduje się skarb,którego szukamy. - Powiedziała Risu.
-Jak dostaniemy się na jego dno? - Spytałam.
-Um, możemy skorzystać z twoich zdolności. - Oznajmiła.
-Ah, no tak, to dobry pomysł. - Odpowiedziałam.
Czasami miałam wrażenie że tylko dlatego jej na mnie zależy.Że gdybym nie miała takich zdolności,nie istniałabym dla niej i całej drużyny która czekała na nas w mieście.
-Uhh... Co jest? Nie mogę nic zrobić... To w ogóle jest woda? - Spytałam.
- O! Wreszcie złapałam zasięg. Co jest? Według skanu... To nie jest woda.- Oznajmiła.
_W takim razie co to? - Spytałam.
-Nie mam pojęcia... - Odparła.
  Odskoczyłyśmy w popłochu, gdy usłyszałyśmy dziwne dźwięki dobiegające z wody.
Nagle z wody wyłoniła się dziwna postać,wyglądała jak hybryda smoka i ryby.
- Czego chcecie? - Spytała donośnym głosem.
-My szukamy skarbu... - Odparła nieśmiało Risu.
-Czego się spodziewałyście, że przyjdziecie tu a ja od tak oddam wam swój skarb?- Odparł.
-Czego chcesz w zamian!? - Krzyknęłam.
-Czego chcę?Chcę ofiary. - Odpowiedział.
-Ofiary!?- Zdziwiłam się. - Dobrze! jeśli tego oczekujesz,poświecę się!
_Czekaj. - Zatrzymała mnie błękitnooka.- Ja to zrobię.
-Nie ma opcji! - Nie pozwolę, aby... - Nie zdążyłam dokończyć.
-Nie możemy stracić kogoś, z takimi umiejętnościami! Czego oczekujesz? Że wrócę do miasta, i na pytanie królowej, co się z tobą stało, odpowiem: " A nic,złożyłam ją w ofierze" ? - Odpowiedziała zdenerwowana.
- No dobrze... Rozumiem. - Odparłam zrezygnowana.
-Przekaże Ci cały mój ekwipunek, łącznie ze skrzydłami. - Powiedziała przesadnie spokojnie.
- Dobrze, ale chce żebyś wiedziała, że zawsze byłaś dla mnie jak siostra, i twoje poświęcenie nie zostanie zapomniane. - Powiedziałam po czym poczułam jak łzy napływają mi do oczu.
-Dziękuje. Żegnaj. - Powiedziała po czym pochłonęły ją odmęty wody.
-Zgodnie z obietnicą.- Odparło stworzenie.
 Jednakże, mimo wszystko nie czułam satysfakcji, nawet gdy wróciłam do miasta,i królowa ogłosiła mnie bohaterem. I mimo tego,że od tego zdarzenia minęło wiele lat,ja wciąż czuję pustkę, i wściekłość,że osobą, która się poświęciła,nie byłam ja.

Opowiadanie autorstwa Oliwii Dwulit

bottom of page